Ks. Prof. Krzysztof Śnieżyński /homilia na święto NMP Matki Kościoła/
Umiłowani przez Boga.
W święto Najświętszej Maryi Panny Matki Kościoła słyszymy słowa, które powinny w nas, ludziach wierzących, zawsze budzić respekt i zastanowienie. Maryja jako matka wszystkich wierzących w Chrystusa, mówi do nas tak, jak mówiła do sług w Kanie Galilejskiej: ?Zróbcie wszystko, cokolwiek powie wam mój Syn?. Te słowa oznaczają, że matczyną troską Maryi jest nasze osobiste posłuszeństwo Jezusowi Chrystusowi. A jak wygląda to posłuszeństwo dzisiaj? O co dzisiaj Maryja, Matka Kościoła, troszczy się najbardziej? Macierzyńską troską Maryi jest to, abyśmy wytrwali w jedności z Jej Synem Jezusem Chrystusem. A trwać w jedności z Jezusem Chrystusem, oznacza trwać w jedności z Kościołem Jezusa Chrystusa. Możemy śmiało powiedzieć, że troska Maryi, matki Kościoła, mogłaby się dziś wyrazić w takich oto słowach: ?Zróbcie wszystko, aby pozostać w Kościele Mojego Syna? (2 x).
I tu właśnie rodzi się najbardziej podstawowe pytanie, które stawia przed nami współczesny świat i współczesny kształt życia kościelnego. A pytanie to brzmi tak: w imię czego mam dziś trwać w Kościele? Dlaczego jeszcze mam być dzisiaj w Kościele? Takie pytania brzmią bardzo osobiście i zarazem bardzo prowokująco: w imię czego i dlaczego jeszcze mam trwać w Kościele? Ale tak właśnie osobiście i prowokująco pyta nas współczesny świat i samo życie Kościoła. Nie możemy się od tego pytania uchylić i zasłonić się obojętnością, albo bezmyślnym udziałem w tradycji religijnej. Każdy człowiek wierzący w Chrystusa jest odpowiedzialny za to, aby samemu sobie odpowiedzieć na to pytanie: Dlaczego jeszcze jestem dzisiaj w Kościele?. Jakie racje rozumu i serca mogą przemawiać za tym, że warto jeszcze być dziś w Kościele? I tu pojawia się nasze wspólne zadanie, jakie stawiamy sobie w naszym dzisiejszym rozmyślaniu: chcemy razem głębiej uświadomić sobie sens i racje naszej obecności we wspólnocie Kościoła. Chcemy wspólnie i rozumnie odpowiedzieć na troskę Maryi, która pragnie, abyśmy trwali w Kościele jej Syna.
W odpowiedzi na to prowokujące pytanie: Dlaczego jeszcze warto być dzisiaj w Kościele? chcemy wskazać i rozważyć wspólnie trzy powody.
Po pierwsze, warto być dziś jeszcze w Kościele, bo jest to Kościół Jezusa Chrystusa, a nie tylko i wyłącznie Kościół ?nasz?;
Po drugie, warto być dziś jeszcze w Kościele, bo wiara Kościoła mówi mi prawdę, która może mnie zbawić.
Po trzecie, warto być dziś w Kościele, bo wiara wzywa do miłości, a tylko poprzez miłość może człowiek zmienić się na lepsze.
Rozważmy teraz te trzy podstawowe racje, dla których chcemy wiedzieć, w imię czego warto posłuchać Maryi i pozostać w Kościele.
(1) Jestem jeszcze dzisiaj w Kościele, bo wierzę, że ?nasz? Kościół w rzeczywistości był i jest zawsze Jego Kościołem ? Jego, tzn. Jezusa Chrystusa. Nie mogę trwać przy Jezusie w inny sposób, jak tylko trwając przy i w Jego Kościele. Wierzę, że w istocie nasz Kościół nie jest nasz, lecz jest Jego Kościołem. Jezus Chrystus powiedział do Piotra: ?Paś owce moje, paś baranki moje?. Jakże znacząca jest też obietnica Jezusa skierowana do pierwotnego Kościoła: ?Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata?. A zatem, to Kościół, pomimo słabości nagromadzonych w nim ludzi, daje nam Jezusa Chrystusa, i to do końca świata. Jedynie za sprawą Kościoła możemy przyjmować Jezusa jako żywą, działającą z mocą Rzeczywistość; Rzeczywistość, która nas ogarnia, kocha i stawia nam wymagania. Jezus nie chce być dla nas obecny inaczej, jak tylko w swoim Kościele. Dlatego trzeba zapytać: Czy ci ludzie, którzy akceptują jeszcze Jezusa, ale już nie akceptują Jego Kościoła, zdają sobie sprawę z tego, że zawdzięczają żywą obecność Jezusa właśnie Kościołowi? Jezus jest dla nas żywy, ale jak doświadczyć Jego rzeczywistej obecności i działania pod osłoną chleba i wina, oddziaływania Ewangelii i wiary w Jego Boską osobę, bez widzialnego trwania Jego Kościoła i sprawowania przez Kościół sakramentów św.? Bez Kościoła obecność Jezusa musiałaby się rozproszyć, rozsypać i zgasnąć. A czym stałaby się ludzkość, gdyby jej odebrać Chrystusa?
Trzeba nam uznać podstawową prawdę: bez względu na jakąkolwiek zdradę w Kościele ? przeszłą, obecną lub przyszłą ? bez względu na to, że Kościół nieustannie musi dorastać do Chrystusa i przymierzać się do Niego, bez względu na słabości ludzi tworzących Kościół, ostatecznie między Kościołem i Chrystusem nie zachodzi żadne przeciwieństwo. To za sprawą Kościoła Chrystus żyje i przemawia dziś do nas. To za sprawą Kościoła Jezus jest z nami jako nasz Pan i Nauczyciel, jako Brat czyniący z nas wszystkich siostry i braci. Kto pragnie obecności Jezusa Chrystusa w życiu ludzkości, nie znajdzie tej obecności wbrew Kościołowi, lecz jedynie w Kościele. Kościół, przez wiarę i modlitwę, rodzi Chrystusa ciągle na nowo. Kościół sam nie jest źródłem światła dla świata, ale daje ludzkości to światło, bez którego nie sposób sobie wyobrazić żywej obecności Jezusa Chrystusa. Kościół jest światłem Chrystusa. Jak plastycznie wyrazić tę prawdę? Ojcowie Kościoła, czyli pisarze starożytności chrześcijańskiej, porównali Kościół do księżyca. Światło księżyca jest światłem zapożyczonym, jest światłem słońca. Bez światła słońca księżyc byłby ciemnością; księżyc świeci, ale nie własnym światłem, lecz pochodzącym od innego ciała niebieskiego. Księżyc jest zarazem ciemnością i jasnością. Sam będąc ciemnością księżyc przekazuje jasność innego, którego światło dzięki niemu rozchodzi się dalej. Dokładnie przez to księżyc staje się symbolem Kościoła; Kościół świeci ? pomimo, że sam z siebie jest ciemnością. Kościół świeci nie własnym światłem, lecz otrzymanym od prawdziwego Słońca, Chrystusa. Św. Ambroży powiedział o Kościele tak: ?księżyc opowiada o tajemnicy Chrystusa?. Kościół ma światło, ale nie jest to jego własne światło ? ale światło Pana. A jednocześnie światło Kościoła jest także jego światłem, bo jest tym, co Kościołowi najwłaściwsze: ?Ja jestem z wami? ? mówi Chrystus. Zapytajmy teraz: W czym zatem wyraża się istota Kościoła? Istota Kościoła wyraża się w tym, że on sam się nie liczy, że nie jest on celem samym dla siebie. W Kościele liczy się to, czym on sam z siebie nie jest. Kościół istnieje jedynie po to, aby być wywłaszczonym z siebie, bo ma światło, którym nie jest, lecz któremu zawdzięcza, że w ogóle jest. Kościół jest ?księżycem?, misterium lunae (tajemnicą księżyca). I to jest pierwsza, podstawowa racja, dla której warto być dziś jeszcze w Kościele ? Kościół jako jedyny jaśnieje żywą obecnością Jezusa Chrystusa. Z powodu tej rzeczywistej obecności jest on zawsze Jego Kościołem.
(2) Jestem jeszcze dzisiaj w Kościele dlatego, że wiara Kościoła mówi mi prawdę. Szansa wiary jest szansą prawdy, którą można zaciemniać i zdeptać, ale która jednak nigdy nie zaginie. Zapytajmy: Jakaż to jest prawda? Jest to taka prawda, która może rzeczywiście człowieka zbawić. Taką prawdę odkrywamy dzięki wierze. Jedynie wiara w Chrystusa daje mi prawdę, która może mnie zbawić. Wiara i prawda są ze sobą nierozdzielne związane, a mają tę charakterystyczną cechę, że zawsze człowieka wyprzedzają. Co to znaczy, że prawda i wiara zawsze człowieka wyprzedzają? To oznacza, że nikt nie wierzy w Boga sam, lecz w Kościele, który już zastał. Podobnie nikt nie odkrywa dzięki wierze prawdy o Chrystusie zbawicielu człowieka sam, nikt tej prawdy sobie sam nie wymyśla, lecz co najwyżej może ją dla siebie odkryć i to znów tylko dzięki Kościołowi i w Kościele ? a więc razem z innymi. Razem z całym Kościołem wierzę i odkrywam prawdę o Jezusie Zbawicielu, który jest naszą nadzieją. A ponieważ Jezus jest naszą nadzieją, naszą przyszłością, to zawsze prawda o Jezusie przekracza wszystko to, czym jest Kościół i jego poszczególni członkowie. Biblijne uzasadnienie tego, że prawda zawsze nas wyprzedza, to proste zdanie świętego Pawła: ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani serce człowieka nie zdołało pojąć, jak wielkie rzeczy przygotował Bóg tym, którzy Go miłują (1 Kor 2,9). Wiara i prawda tworzone przez samego człowieka byłyby wewnętrzną sprzecznością.
(3) Jestem jeszcze dzisiaj w Kościele, bo wiara Kościoła wzywa mnie do spojrzenia miłości. Spojrzenie pełne krytycznej przenikliwości może nas uchronić od błędów i wytknąć słabe strony Kościoła, ale takie spojrzenie samo jeszcze niczego nie zbuduje. Kto nie zaryzykuje spojrzenia na świat i Kościół oczami miłości, temu pozostaje do dyspozycji tylko krytyka i irytacja. Człowiek widzi zawsze na tyle tylko, na ile kocha. Koniecznym warunkiem wiary jest miłość. Chrystus nie zapytał Piotra: ?Czy we mnie wierzysz?, ale zapytał, i to aż trzy razy: ?Piotrze, czy Mnie miłujesz??. Kiedy zdobywamy się na miłość do Kościoła, wówczas nie musimy uciekać przed jego ciemnymi stronami. Dzięki miłości odkrywamy, że ciemne strony, to nie cała prawda o Kościele. Kto kocha ten widzi, że obok skandali istnieje także inna historia Kościoła, historia wyzwalającej mocy wiary, którą przetestowały na sobie postacie tej miary co św. Augustyn, św. Franciszek z Asyżu i wielu innych. Kto kocha dowiaduje się, że Kościół pozostawił w historii świata świetlisty ślad, którego nie da się zatrzeć.
Maryja mówi dziś do nas z troską: ?Zróbcie wszystko, aby pozostać w Kościele Mojego Syna?. My zaś, ze swej strony, pragniemy na to odpowiedzieć tak:
Maryjo, nasza Matko, chcemy spełnić Twoją matczyną prośbę, bo wiemy dlaczego i w imię czego chcemy być jeszcze w Kościele.
Maryjo, chcemy trwać w Kościele, bo Kościół nie jest naszą własnością, ale jest własnością Twojego jedynego Syna, który nabył nas Ojcu Niebieskiemu nie złotem i srebrem, ale swoją drogocenną krwią;
Maryjo, chcemy trwać w Kościele, bo Kościół daje nam ciało i krew Twojego Syna, bez których nie ma przebaczenia, ani życia wiecznego, a przecież my sami grzeszni jesteśmy i potrzebujemy przebaczenia;
Maryjo, chcemy trwać w Kościele, bo wiara Kościoła mówi nam taką prawdę, która może nas zbawić i uczynić nas szczęśliwymi ludźmi;
Maryjo, chcemy trwać w Kościele, bo w Kościele uczymy się miłości, bo doświadczamy tego, że Bóg nas pierwszy umiłował i dlatego czujemy się wezwani do miłości: ?miłujcie się wzajemnie tak, jak Ja was umiłowałem?.
Drogi bracie i droga siostro w Chrystusie! Czyż te powody nie wystarczą, aby już wiedzieć i być przekonanym, że warto być dzisiaj w Kościele, i to warto nie z jakiegoś przymusu, ani z bezmyślności (skoro inni to i ja) ? ale z własnego przekonania, z osobistej głębokiej wiary, nadziei i miłości? A ponieważ każdy z nas jest słaby i grzeszny, dlatego możemy cieszyć się orędownictwem Maryi, która wstawia się na nami, abyśmy już nie tylko wiedzieli, że warto być dziś w Kościele, ale abyśmy mieli moc wytrwania w jedności z Jezusem Chrystusem w Jego Kościele, oblubienicy, którą nabył swoją krwią. Dlatego Maryja, jako Matka Kościoła, jest także wspomożeniem wiernych. Kończymy zatem nasze rozmyślenie modlitwą Kościoła skierowaną do Maryi:
?Święta Matko Odkupiciela,
Bramo niebios zawsze otwarta, Gwiazdo morza!
Wspomóż upadły lud, gdy powstać usiłuje.
Tyś zrodziła Stwórcę swojego,
ku zdumieniu całej natury!?
Amen