Uroczystość Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa, zwana w naszej tradycji świętem Bożego Ciała, to uroczyste publiczne oddanie czci i uwielbienie Jezusa Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Święto to raz jeszcze odsyła nas do tajemnicy Wcielenia Syna Bożego.
Przychodząc na świat w ludzkiej postaci Bóg w Osobie Jezusa Chrystusa stał się bliski nam wszystkim. Stał się naszym bratem i przyjacielem. Towarzyszem naszej życiowej niedoli, tym który z nimi współcierpi, smuci się i weseli. Od tej pory nie jesteśmy już sami. Jest z nami ktoś, na kim możemy bezwzględnie polegać, komu możemy w stu procentach zaufać. Boże Ciało przypomina mam, że Jezus jest obecny pośród nas realnie, nie zaś mistycznie. Chrystus pozostał z nami rzeczywiście pod postacią eucharystycznego chleba i wina. I to nie jest wymysł filozofów i teologów. Tu nie ma rozumowych dowodów. Nie można nikomu dowieść, że Jezus jest realnie obecny nadal pod postacią eucharystycznego chleba. Jedyną pewność, co do tej prawdy, może nam dać oczywistość wiary, na którą musimy się otworzyć, aby to wszystko móc zrozumieć. Tak jest naprawdę to wyraz naszej wiary. Chleb i wino to nie symbole, ani znaki, ale realnie ?ukryty? Bóg. Tę realną obecność osobowego Boga dla nas czcimy właśnie dziś, poza świątynią na naszych ulicach, skwerach, podwórkach, polnych drogach, które codziennie przemierzamy. Dziś Chrystus Pan w Najświętszym Sakramencie wychodzi do nas. Pragnie spotkać się z każdym z nas indywidualnie, na codziennych drogach naszego życia. Pragnie nam błogosławić, nieść miłość i nadzieję, której tak bardzo brakuje współczesnemu człowiekowi. Boże Ciało przypominam nam także o tym, że winniśmy Chrystusa zawsze zapraszać do naszego życia indywidualnego, rodzinnego i zawodowego. Jest on bowiem chlebem żywym dającym życie wieczne, kto go spożywa już tu na ziemi, może liczyć na to, że kiedyś po śmierci zamieszka w domu Ojca, w niebiańskiej wspólnocie miłości w komunii z Trójcą Świętą. Boże Ciało to także święto wspólnoty. Procesja jest przecież wspólnotowym uwielbieniem obecności Chrystusa pośród nas. Spoiwem tej wspólnoty powinno być żywe ciało pańskie, które spożywamy. Tylko wspólnota zbudowana na bazie ciała eucharystycznego Chrystusa może być wspólnotą miłości, gdzie brat kocha brata, gdzie panuje pokój, przebaczenie i miłosierdzie. Gdzie miłość wzajemna tam i Boga można znaleźć. Dziś w dobie kryzysu wspólnoty, braku zaufania do drugiego człowieka Chrystus pokazuje nam, że warunkiem autentycznego życia wspólnotowego jest miłość bliźniego, otwarcie i akceptacja jego osobowej godności. Bez otwarcia na bliźniego w duchu miłosierdzia i pokory nie zaistnieje żadna autentyczna wspólnota. Ich wypaczonych form jest już dziś za dużo. Trzeba dołożyć wszelkich starań, aby iść z Jezusem każdego dnia, a nie tylko raz w roku w procesję Bożego Ciała. Dla niektórych procesja to jedyny dzień kiedy mniej lub bardziej świadomie mogą spotkać się z Jezusem. Jezus jednak nie jest towarzyszem natrętnym. On się nie narzuca, siłą nas do niczego nie nakłania. Akceptuje nas takimi, jakimi jesteśmy, nawet wtedy kiedy odmawiamy, kiedy nie chcemy zaprosić Go do naszego życia. Nikt nie lubi być przecież na siłę zapraszany. Apeluje tylko do naszej wolności, zwraca się z zapytaniem, czy zabierzemy Go w podróż naszego życia, czy też nie. Czy chcemy aby nasze życie było jedną wielką procesją Bożego Ciała? Jedną wielką przygodą z Jezusem? Życiem w nieustannej łączności z Jezusem eucharystycznym, źródłem życiodajnej siły i mocy? Czy warto wybrać się w taką podróż życia? Co zyskamy, a co stracimy, zapytałby z pełną powagą B. Pascal? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam. Tu nikt za nikogo nie może podjąć decyzji.
Tekst: Czesław Brudek