1 maja 2011 roku Sługa Boży Jan Paweł II został oficjalnie wyniesiony na ołtarze. Od tej pory można go czcić jako błogosławionego. Błogosławiony to nie tylko, ktoś formalnie wyniesiony przez Kościół do szczególnej godności. Błogosławiony to przede wszystkim pośrednik między nami a Bogiem oraz wzór życia.
Po tym wszystkim co widziały nasze oczy 1 mają, rodzi się tylko jedno pytanie, co ta beatyfikacja wniosła do naszego życia? Co z niej wynieśliśmy dla siebie? Jest to kluczowe pytanie. Winien postawić je sobie każdy katolik, który oficjalnie lub też nie, przyznaje się do kultu Jana Pawła II.
Beatyfikacja Jana Pawła II powinna przede wszystkim dawać nam do myślenia. Powinna pobudzić nas do refleksji nad naszą wiarą i naszym życiem. Tego w pierwszej kolejności chciał by sam Papież, który był człowiekiem myśli, niebywale ceniącym ludzki wysiłek intelektualnego odkrywania prawdy. Nie chciałby aby jego beatyfikacja została odebrana powierzchownie. Nie chciałby aby został przeżyta gdzieś na marginesie naszego życia. Chciałby abyśmy z tego faktu odkryli coś da siebie samych. Abyśmy poprzez ten fakt beatyfikacji siebie lepiej poznali i zrozumieli. A przede wszystkim abyśmy poszli jego śladem. Kościół daje nam świętych i błogosławionych przede wszystkim jako wzór do naśladowana. My czasem zachwycamy się tym co jest zewnętrzne, co nie zmusza nas do myślenia. Tymczasem Kościół stawiam nam dziś bardzo wymagającego błogosławionego. Takiego, który wymaga od nas naśladowania jego życia, wcielania w życie jego nauki. Tylko w takim znaczeniu beatyfikacja może przynieść swoje błogosławione owoce. Realny kult błogosławionego Jana Pawła II ma być przede wszystkim naśladowaniem jego świętego życia.
Trzeba nam w pierwszej kolejności pójść za jego słowami, które wypowiedział podczas swojej pierwszej mszy inaugurującej pontyfikat 22 października 1978 roku, ?otwórzcie drzwi Chrystusowi, ?nie lękajcie się?. Te słowa wypowiedziane zostały z całą mocą przeżycia i doświadczenie, które Jan Paweł II nosił w sobie od dnia w którym zdecydował się pójść za Chrystusem. Znamienną cechą tego człowieka była to, że zawsze mówi od siebie, zgodnie z tym co czuł, czego doświadczył w swoim własnym wnętrzu. Nie wypowiadał pozbawionych znaczenia sztucznych formułek. Mowa jego wypływa z tego co przeżywał. To on najpierw sam w swoim własnym wnętrzu otwarł się na Chrystusa, pokonał lęk, który trapi każdego człowieka. Dlatego z tak wielką siłą i przekonaniem powiedział to całemu światu, kiedy obejmował tron św. Piotra. Wiedział, że nie jest niemożliwe, że każdy człowiek jest w stanie otworzyć się na Chrystusa i dać mu miejsce w swoim życiu.
To bardzo ważne wskazanie dla nas. Winniśmy właśnie jego śladem otworzyć drzwi naszego serca Chrystusowi. Trzeba nam pokonać lęk i strach, który jest największą przeszkodą w przyjęciu Chrystusa. On nie bał się zaprosić Chrystusa do swojego życia. My również nie powinniśmy się bać. Jan Paweł II powiedział to jeszcze dlatego, gdyż uważał, że człowiek nie może sam siebie zrozumieć bez Chrystusa, nie może dogłębnie siebie samego poznać. W sobie samym nikt nie może znaleźć ostatecznego oparcia. Tylko Jezus Chrystus może być ostatecznym oparciem dla człowieka, prawdą poprzez którą człowiek będzie mógł poznać samego siebie i swoich bliźnich.
Otwarcie się na Chrystusa jest warunkiem podążenia za nowym Błogosławionym. Musimy dołożyć wszelkich starań, aby to nasze otwarcie było szczere i autentyczne, aby dokonało się w duchu pokory i miłości bliźniego. Błogosławiony Jan Paweł II dał nam niedoścignioną lekcję pokory i miłości wobec drugiego człowieka. W każdym człowieku dostrzegał ślad Boga. W każdym człowieku widział godność dziecka Bożego. Przez całe swoje życie stał na straży ludzkiej godności. Bronił jej przed wszelkimi formami destrukcji i zniewolenia. Stale uczył nas, że szacunek należy się każdemu człowiekowi bez wyjątku. Nikogo nie można krzywdzić, nikim nie wolno nam pogardzać. Każdy posiada godność, która powinna być uszanowania i respektowana w każdej sytuacji życia. Nie można usprawiedliwić jakichkolwiek form deptania ludzkiej godności. Również i w naszym życiu powinniśmy starać się respektować swoją i innych godność. Powinniśmy uczyć się każdego dnia okazywać szacunek naszym bliźnim szczególnie tym, którzy są pokrzywdzeni, poniżani czy też cierpią z powodu prześladowania innych. Cóż z tego, że będziemy wielbić obrazy i figury Błogosławionego Jana Pawła, jak nie będziemy szli za jego wskazaniami? A to nam grozi, właśnie dlatego, że nasz Błogosławiony jest bardzo wymagający, stawia nam dużą poprzeczkę. Jeśli chcemy dążyć do świętości to powinniśmy iść za Jego wskazaniami, które on w swoim życiu tak umiejętnie i z takim oddaniem urzeczywistniał.
Już za życia zatroskany był o jakość wiary katolików na całym świecie. Nie stawiał tylko na pobożność ludową, jak mu się to czasem przypisuje. Wymagał świadomego i odpowiedzialnego podejścia do życia w wierze. I teraz kiedy patrzy nas wszystkich z wyżyn samego nieba, chce abyśmy naszą wiarę i życie traktowali w sposób poważny i odpowiedzialny. To znaczy aby nasza wiara nigdy nie stała się martwą i odseparowaną od naszych uczynków. Autentyczna wiara, to wiara przemyślana, wiara skonfrontowana z nauką z tym co niesie współczesny świat. Ta czynił przez całe swoje życie Papież kiedy swoją wiarę krystalizował w dyskusjach z największym filozofami współczesności. Odpowiedzialne życie wiary wymaga od nas trudu i ciągłej pracy. Pokonywania własnego egoizmu, który jak pisał Karol Wojtyła, rzuca cień na naszą autentyczność miłości, wiary oraz relacji do drugiego człowieka.
Uczmy się pokory serca i dobroci wobec drugiego człowieka. To najbardziej leżało na sercu naszemu Papieżowi. Starajmy się urzeczywistniać w naszym życiu wyobraźnię miłosierdzia, którą polega na dostrzeganiu biedy i cierpienia naszych bliźnich. Uczmy się nie osądzać innych, starajmy się, jak czynił do sam Papież, oddzielać zawsze osobę od jej poglądów. Szanujmy tych wszystkich, którzy innymi drogami dochodzą do prawdy, która niekoniecznie zgadza się z wyznawaną przez nas prawdą. Uczmy się, jak czynił to Papież, przebaczać naszym braciom i siostrom. On idąc do swojego zabójcy pokazał, że przebaczenie nie tylko jest możliwe, ale że miłość miłosierna może uczynić więcej dobra, niż złość i nienawiść. Uczmy się kochać odrzuconych i podeptanych przez innych ludzi czy przez systemy społeczne. Niech nasze życie będzie raczej służbą innym, niż butnym wywyższaniem się nad innymi. Tego uczy nas także nasz nowy Błogosławiony.
Swoim życiem pokazał nam jak można służyć braciom i siostrom odrzuconym, podeptanym przez życie i niesprawiedliwe stosunki społeczne. Nie wstydźmy się prawdy, on pokazywał nam że prawdy zawsze należy bronić, nie należy od niej uciekać. Tylko prawda może nas wyzwolić do autentycznego życia. Nasz nowy Błogosławiony uczy nas wreszcie pokory wobec losu, a szczególnie wobec cierpienia. Sam dobrze znał golgotę choroby, rozumiał co to ból i cierpienie, dlatego zawsze podkreślał, że chorzy ludzie są prawdziwym skarbem Kościoła, gdyż to właśnie oni przez swoją mękę uczestniczą realnie w cierpieniu samego Chrystusa, który za nas oddał swoje życie. Uczy nas z pokorą przyjmować cierpienie i przeżywać je w duchu nadziei i wiary. Wreszcie uczy nas jak przeżywać śmierć. W godzinie swojej śmierci ze spokojem mówił o powrocie do domu Ojca. Uczy nas jak właściwie mamy podchodzić do naszej śmierci. W perspektywie wiary śmieć nie jawi się jako koniec naszego życia ale jako początek czegoś nowego. To właśnie Chrystus przez swoje chwalebne zmartwychwstanie dał nam nowe życie, wszyscy do niego jesteśmy powołani.
Błogosławiony Jana Paweł II uczy nas jak przeżyć dobrze życie. Daje nam szereg wskazówek jak osiągnąć szczęście już tu na ziemi. Raz jeszcze wróćmy do tego wieczoru, kiedy Jan Paweł II umiera w swoim apartamencie. W tej samej chwili jego osobisty sekretarz. obecny metropolita krakowski ks. Stanisław Dziwisz intonuje pieśń Ciebie Boga Wysławiamy?Zastanówmy się nad tym faktem? Ludzie dziękują Bogu za życie tego wielkiego człowieka, tłumy skandują ?święty od zaraz??.Zapytajmy samych siebie, czy ktoś będzie kiedyś dziękował Bogu za nasze życie? Czy w momencie naszej śmierci Ci, którzy będą stali przy naszym łożu również zaśpiewają dziękczynną za nasze życie pieśń Bogu, czy może odejdą w ciszy z ulgą w sercu, albo może z ironicznym uśmiechem na Twarzy, albo beznamiętnie zadzwonią po karawan?.. Pomyślmy jak będzie wyglądał nasz ziemski koniec? My często o tym nie myślimy przeważnie ze strachu przed śmiercią? Czy będziemy w stanie powiedzieć z radością w duszy ?idę do domu Ojca?? Czy dla mnie śmierć też jest przejściem do Domu Ojca? Z czym pójdziemy do tego domu, w co będą zapakowane nasze walizki? Co ze sobą zabierzemy? Co po sobie pozostawimy? Te wszystkie pytania zadaje nam dziś nasz Błogosławiony?
Jan Paweł II dał nam najpiękniejszą lekcję umierania. Dane nam było widzieć to jak umierał, dostaliśmy Jego duchowy testament, co będzie naszym duchowym testamentem dla tych których pozostawimy?. Pokazał nam, że śmierć jest tylko przejściem do Domu Ojca. Uczmy się umierać tak jak on umierał, z nadzieją spotkania w chwili śmierci Boga miłosiernego ale i sprawiedliwego.
Jan Paweł II uczy nas, że warto być dobrym, warto być prawym i szlachetnym, choć to trudne. Warto wypracowywać w sobie wyobraźnię miłosierdzia. Warto być dobry dla innych, bo to co po sobie pozostawimy i co inni będą pamiętali to przede wszystkim dobro. To nie wierzy niech zobaczy ile radości wywołała na świecie śmierć Bib Ladena, terrorysty, czy on pozostawił po sobie jakieś dobro? Jeden z filozofów powiedział kiedyś, że Bóg nie mierzy ludzkiego życia ilością przeżytych lat tylko suma dobra jaką udało mu się w życiu zrealizować. Nie ma znaczenia to ile ktoś żyje, czy ma lat 30, 60 czy 90, ważne jest to ile dobra pozostawił po sobie. Liczy się tylko dobro jakie po sobie pozostawimy. Bo tylko dobro może przetrwać czas i przemówić w naszym imieniu przed Bogiem w wieczności. Autentyczne dobro nigdy nie przemija!
Ten wzór realizacji dobra przekazuje nam dziś nasz nowy Błogosławiony Jan Paweł II. Dlatego Jan Paweł II został błogosławionym bo w jego życiu rozlało się niesamowite morze dobra. Wszyscy byliśmy tego naocznymi świadkami. Mieliśmy to wielkie szczęście doświadczyć tego osobiście. Z tego dobra uczmy się korzystać każdego dnia naszego życia. Niech nasze życie, tak jak jego Życie urzeczywistnia się według logiki dobra, czyli wedle tej, którą żyje sam Bóg. Nie na darmo imieniem Boga jest właśnie DOBRO.
Autentyczna wiara w Błogosławionego Jana Pawła II powinna polegać na urzeczywistnianiu dobra w różnych wymiarach życia osobistego, zawodowego i społecznego. Nie wystarczy tylko zawieszać obrazy, stawiać coraz to nowe pomniki, trzeba przekuć w życie jego naukę i żywe słowo, które czasem jak miecz rozcinało nasz egoizm i faryzeizm. Uczniowie nowego Błogosławionego właśnie poprzez czyn, działanie mają być widocznym znakiem Jego obecności w świecie.